Sami przyznajcie, że sytuacja, w której wieloletni specjalista ds. rekrutacji sam bierze udział w procesie rekrutacyjnym na podobne stanowisko pracy jest sytuacją dość specyficzną, żeby nie powiedzieć absurdalną. Człowiek, który przez znaczną część swojego zawodowego życia zajmował się organizacją procesów rekrutacyjnych i wyborem odpowiednich kandydatów teraz musi stanąć po drugiej stronie barykady i sam spróbować zrobić wrażenie na swoich kolegach-rekruterach.
W takiej nieciekawej sytuacji znalazłam się, gdy zatrudniająca mnie przez kilka długich lat firma nagle przestała być zadowolona z mojej pracy. Przyczyną tego niezadowolenia okazała się być siostrzenica pana prezesa, która właśnie skończyła zarządzanie zasobami ludzkimi i potrzebowała pracy. Jej potrzeba = moje zwolnienie. Oczywiście o prawdziwej przyczynie mojego zwolnienia dowiedziałam się dopiero po jakimś czasie, oficjalnie nie spełniałam pokładanych we mnie nadziei i nie wywiązywałam się ze swoich obowiązków. O dziwo, w referencjach mój pracodawca napisał o mnie same pozytywne rzeczy, w których ani słowem nie wspomniał o problemach z wypełnianiem obowiązków zawodowych, specjalista ds. rekrutacji Lubin.
W przyszłym tygodniu mam trzy rozmowy kwalifikacyjne. Mam nadzieję, że z moim doświadczeniem i referencjami bardzo szybko znajdę nowego pracodawcę.