W końcu mi się udało, co oznacza, że niedługo pożegnam się z obecnie zajmowanym stanowiskiem i przeskoczę o jeden stopień w górę w hierarchii pracowniczej! Po czterech latach pracy na stanowisku specjalisty ds. rekrutacji w dużej międzynarodowej agencji doradztwa personalnego mającej swą siedzibę w centrum stolicy należał mi się awans, bo bardzo mocno na niego pracowałem. Gdy zatrudniałem się w firmie od razu postawiłem sobie za cel, by pracować najlepiej i najbardziej efektywnie jak się da, po to tylko, by w jak najkrótszym czasie otrzymać możliwość awansu. Ten „jak najkrótszy czas” mi nie wyszedł, jednak liczy się, że po wielu trudach dotarłem do pierwszego z wyznaczonych sobie celów i za dwa tygodnie rozpoczynam prace jako kierownik działu rekrutacji.
Póki pracuję jeszcze jako specjalista ds. rekrutacji Warszawa mam zamiar urządzić wielką bibę dla moich współpracowników. Gdy będę kierownikiem nie będzie mi wypadało imprezować z podwładnymi, dlatego muszę to zrobić, póki mam na to czas.
W ciągu ostatnich miesięcy zaczynałem już wątpić czy kiedykolwiek uda mi się rozstać z posadą specjalisty, bo nic nie wskazywało na jakiekolwiek przesunięcia w dziale. Niemal z dnia na dzień dowiedziałem się, że obecny kierownik awansuje, a ja przechodzę na jego miejsce. Ta wiadomość spadała na mnie jak grom z jasnego nieba, choć wydawało mi się, że byłem na nią dość przygotowany. Kurczę, jestem tak szczęśliwy, że mógłbym chyba góry przenosić!